O tym, jak bardzo filmy Pawlikowskiego cieszą się powodzeniem, mówić nie trzeba. Tym bardziej, że gromkie brawa płyną nie tylko od polskiej publiczności, ale także, jeśli nie przede wszystkim, od zachodnich krytyków i widzów. Sukces Idy zwieńczył sam Oscar, a tegoroczna Zimna Wojna świeciła laury w Cannes za najlepszą reżyserię. I o tym ostatnim filmie dziś mowa. Otóż po obejrzeniu samego zwiastuna wiedziałam, że ów produkcję zobaczyć po prostu muszę. Przyznam, że było to moje pierwsze spotkanie z reżyserem, gdyż tematyka wojenna nigdy nie była moją domeną. Przywoływanie ogromu tragedii lat ‘39-’45 działa na mnie traumatycznie, a kino daje wyrazistsze sugestie niż opisy na kartach podręcznika do historii. W każdym razie na film nagrodzony na francuskim Lazurowym Wybrzeżu wybrałam się natychmiast po premierze, urzeczona kilkuminutową zapowiedzią. I tutaj dochodzimy do sedna postu…
Zimna Wojna
Historia wielkiej i trudnej miłości dwojga ludzi, którzy nie potrafią być ze sobą i jednocześnie nie mogą bez siebie żyć. W tle wydarzenia zimnej wojny lat 50. w Polsce, Berlinie, Jugosławii i Paryżu.*
To jest ten moment, w którym powinnam przejść do recenzji. Problem polega na tym, że postanowiwszy napisać tu o tej propozycji kilka słów, dotarło do mnie, iż absolutnie nie posiadam warsztatu, by móc temu podołać. Przede wszystkim brakuje mi wiedzy z zakresu filmoznawstwa. Pawlikowski praktycznie w każdej swojej produkcji podchodzi do tematu nowatorsko. Tworzy obrazy, które nawet moje niewyspecjalizowane oko uzna za odchodzące od przyjętego kanonu. Każdy kadr, równie dobrze, mógłby być samodzielnym zdjęciem. Wiele tam też symboliki, jak chociażby, znane już widzom Idy rozwidlenie dróg, które zostało wykorzystane przez reżysera powtórnie, ze względu na niepowtarzalność tego miejsca. Druga umiejętność, której mi brakuje to subtelność pióra. Moje siermiężne wypowiedzi nie pasują wytworu sztuki, aż nader subtelnego. Stąd, nie ma mowy o jakiejkolwiek recenzji. Jednak, nie wydobyć z siebie ani pół zdania, też nie mogę, ponieważ jest to zbyt wart polecenia film, by siedzieć cicho. Zatem, pozwólcie, że podzielę się moimi własnymi wrażeniami z seansu.
Z racji tego, że opis fabuły był lakoniczny, nie do końca wiedziałam z czym będę mieć do czynienia. Oczarował mnie czarny plakat oraz jazz w tle. Cała reszta owiana była dla mnie wielką niewiadomą. Szybko okazało się, że to co widzę przed sobą w zaciemnionej sali kinowej, to przede wszystkim, arcydzieło wizualne. Te ujęcia zanurzone w czerni i bieli same w sobie były dla mnie estetyczną ucztą. Pomijając absolutnie wszystkie inne elementy filmu, już sam obraz był czymś niezwykle klimatycznym, zjawiskowym, niemal magicznym. Budował niesamowity klimat, w którym widz chce jak najdłużej pozostać. Niezależnie od tego czy, akurat, ukazywał się na ekranie wytworny Paryż czy brudna, komunistyczna Polska. Cokolwiek by się nie działo i tak nie można było oderwać wzroku.
O ile żyłam w przeświadczeniu, że Joanna Kulig utalentowaną aktorką jest, o tyle o Tomaszu Kocie zdanie miałam neutralne. Na pewno zmieniło się po zobaczeniu go w tej roli, oczywiście na duży plus. Z kolei Agata Kulesza to ten typ odtwórcy, który nawet jeśli pojawi się na taśmie na dwadzieścia minut, to i tak ze względu na charyzmę i talent będzie zapamiętany. A Borys Szyc zdecydowanie powinien być bardziej kojarzony z takich wcieleń, aniżeli z serialowo-komediowymi postaciami. Jednym słowem rodzimych aktorów mamy dobrych, jeśli znajduje się ktoś kto naprawdę chce pokazać ich atuty.
Z zachodu zew wolności w postaci jazzu, zarówno ten energetyczny, jak i liryczny, niekiedy, z francuskimi tekstami. Ze wschodu, zasłoniętego żelazną kurtyną, to co nam bliskie, tożsame, a obecnie nieco zmarginalizowane, choć po cichu na nowo powracające do łask - pieśni i tańce ludowe. Dla mnie jako dziecka globalizacji takie zaznaczenie odrębności kulturowej w filmie współczesnym to młyn na moją wodę. A zabawa aranżami w obrębie tych dwóch gatunków pokazuje jak bardzo szeroki zakres ma muzyka.
Historia szalona, sprzeczna, elektryzująca. Nie tylko ślepa miłość, ale też wyobcowanie emigracji. Tytuł to nawiązanie do sytuacji politycznej, a także relacje między bohaterami. Spryt, wyrachowanie, nierozwaga, bo jak się okazuję, warunki wytyczają zachowanie. A przecież w miłości i na wojnie wszystkie ruchy dozwolone, poza tym najbardziej pragniemy tego, czego mieć nie możemy.
Nie chcę zdradzać fabuły, bo myślę, że każdy powinien zapoznać się z nią na własną rękę. Bowiem scenarzysta zostawił szerokie pole do interpretacji i w tym cały kunszt tej historii, by poszczególne fakty dotyczące filmu, dochodziły do widza po czasie. W każdym razie oglądając, nurtowało mnie jaki, ta oto, niełatwa fabuła może mieć koniec. Punkt kulminacyjny wywołał na mojej twarzy prawdziwe zdziwienie, a definitywne zakończenie przyprawiło o osłupienie.
Wychodząc z kina zabrałam ze sobą pamięć o tym obrazie jeszcze na kilka kolejnych dni.
Mogę od siebie powiedzieć, iż to co zobaczyłam jest w moim rozumieniu sztuką. Poleciłabym, mimo wszystko, każdemu, bo bez względu na upodobania tego rodzaju produkcję warto zobaczyć. Przynajmniej po to, by móc uargumentować, co się nam nie podobało. Być może nie jest to kino najłatwiejsze, dosłowne, ale jakże czarujące!
__________
Opis pochodzi z Filmwebu
może się wybiorę na to :)
OdpowiedzUsuńZachęcam, warto zobaczyć! :)
UsuńMyślę, żeby by mi się spodobało :)
OdpowiedzUsuńNie oglądałam, ale po przeczytaniu Twojego tekstu wiem, że muszę to zobaczyć! Bardzo mnie to zainteresowało...
OdpowiedzUsuńMiło mi. A film z czystym sumieniem polecam :)
UsuńKoniecznie muszę obejrzeć :D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńwy-stardoll.blogspot.com
Polecam i również pozdrawiam :)
UsuńDawno nie byłam w kinie.
OdpowiedzUsuńDałaś mi do myślenia... po swoich wrażeniach jakie przedstawiłaś. Muszę przemyśleć, czy warto obejrzeć ten film.
OdpowiedzUsuńPolecam :) Dla mnie to jeden z tych filmów, do których jeszcze nieraz wrócę. Magia!
OdpowiedzUsuńThank You so much. And I'm so sorry there's no english version of the post :( But I do recommend to "Cold war" movie by polish director Paweł Pawlikowski. A great soudtrack, a magical and unusual frames and interesting story of imposibble and insane love in the difficult times.
OdpowiedzUsuńSą filmy i są filmy.Do jednych musimy dojrzeć. Inne umykają po wyjściu z kina.Ten film zostawiam sobie na jesienne wieczory.Będzie okazja do przemyśleń.
OdpowiedzUsuńJa mam obawy przed takimi obrazami w kinie. Przeraża mnieogrom ludzkich tragedii.
OdpowiedzUsuńDobrze, że mogę o tym poczytać dobrą recenzję.
A u Ciebie takową znalazłam.
Wbrew pozorom i tytułowi to nie jest kino wojenne. Przede wszystkim jest to romans :)
UsuńNie oglądałam ale po przeczytaniu dałaś mi dużo do myślenia :) Muszę to zobaczyć. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńDużo czytałam o tym filmie ale jeszcze nie oglądałam. Obejrzę, napewno obejrzę - Twój wpis mnie zmotywował
OdpowiedzUsuńMiło mi <3
Usuńbardzo fajny post, pierwszy raz słyszę o tym filmie, ale zachęciłaś mnie, żeby go obejrzeć!
OdpowiedzUsuńeerie-world.blogspot.com
Hej, wprawdzie filmy w mojej kulturalnej świętej trójcy znajdują się na ostatnim miejscu, ale przyjemnie czyta się o nich w twoim wykonaniu.
OdpowiedzUsuńBędę tu zaglądać ;)
Też uważam,że warto ją zobaczyć :)
OdpowiedzUsuńByłam, widziałam, świetny film!
OdpowiedzUsuń”momenty były? - No masz...! Najlepiej jak ta blondyna...”
Zimna Wojna nie jest na mojej liście filmów, które muszę zobaczyć już teraz, bez których żyć nie mogę, ale jeżeli będę miała okazję to z pewnością obejrzę to dzieło.
OdpowiedzUsuńMyślałam o tym filmie, ale ostatnio chodzę do kina tylko na bajki z córeczką. Może uda mi się jednak z mężem wybrać i ocenić. Dzięki za opis :)
OdpowiedzUsuńWow, super recenzja. Zaciekawiona jestem teraz nie tylko książką, ale i filmem.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja a film mnie zaciekawił!
OdpowiedzUsuńblog youtube
Myślę, że się wybierzmy :)
OdpowiedzUsuńMusze się przyjrzeć filmowi, bo nieszczególnie lubię takie tematy, ale mnie zaciekawiłaś.
OdpowiedzUsuńChyba wybiorę się na film, aż wstyd, ze o nim nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńNie oglądałam tego filmu niestety. Bardziej interesuje się serialami :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Niesamowity film i gra aktorska.
OdpowiedzUsuńTakie filmy trzeba doceniac i polecać ! Dużo uczą o historii a nie Pokazują nagie kobiety !! <3 Super post Twój blog powienien uczyć !!
OdpowiedzUsuńJestem tu nowa :( Blog <3
Jeśli się spodoba proszę o follow <3 :* :*
Nie słyszałam jeszcze o tej książce ale chyba jej nie podołam :)
OdpowiedzUsuńhttp://olsonbxxx.blogspot.com/
To dobrze...bo mowa o filmie :)
UsuńPiękny wizualnie film i warto go zobaczyć, choć fabularnie nie ma szału.
OdpowiedzUsuńhttps://gesiepioroo.blogspot.com/