15/09/2018

POST GOŚCINNY Kasi z Czarno Na Kreatywnym: Smak żalu

     Pisanie jest dla mnie czymś więcej, niż tylko pasją. Już dawno weszłam w fazę czystego uzależnienia, które czasem nie pozwala mi normalnie funkcjonować. Jestem jednak człowiekiem: miewam swoje gorsze momenty, załamania, chwile zwątpienia. Dziś postaram się odnaleźć złoty środek i po prostu wytłumaczyć Wam, co jest t a k i e g o w sztuce zwanej pisaniem.

Magia słów, haj masochizmu, krzywdy i cierpienia

     Mam nadzieję, że ten hardcorowy podtytuł Was nie odstraszył. Muszę jednak przyznać, że gdybym miała w kilku słowach opisać, dlaczego kocham pisać, powyższe zdanie byłoby idealną odpowiedzią. Uwielbiam to robić, ponieważ w ten sposób po prostu mogę się wyżyć: stworzyć bohaterów, którzy są nieprzyzwoicie idealni, albo takich pełnych wad. Wymyślić postacie pełne cech ludzkich, kończące swój żywot na mój głupi kaprys. Tak to po prostu działa: to my — autorzy — jesteśmy władcami. To my pociągamy za sznurki, więc szczęście, powodzenie oraz ogólnie: życie postaci, zależy od nas.

Z czym to się je? Czyli jak nasz humor oddziałuje na pisanie

 Większość kobiecych czytelniczek tego wpisu doskonale wie, co dzieje się z nami podczas okresu. Jasne, mogłabym tu przytoczyć inny przykład, ale po co niepotrzebnie się bawić, skoro dzięki temu nakreślę wszystko tak, jak to być powinno? Prawdą jest, że każda z nas przechodzi menstruację na inny sposób, dlatego posłużę się przykładem z autopsji, czyli samą sobą. Widzicie: wyczuwam czerwone dni jakiś czas przed, obserwując zmianę we własnym zachowaniu. Łapie mnie dół, mam ochotę wszystkich pozabijać, albo — dla odmiany — zrobić krzywdę sobie (tu chodzi bardziej o wyzwiska, self-hate, niż cielesną krzywdę, spokojnie). Co robię, aby jakoś przeżyć te kilka ciężkich dni? To proste: testuję wytrzymałość moich bohaterów. 
Kiedyś myślałam, że co za dużo, to nie zdrowo. Bo w końcu ile mogą cierpieć stworzone przeze mnie postacie? Ale — jak się okazało — im więcej bólu, żalu oraz krwi, tym lepiej. Ludziom jest wtedy łatwiej współczuć protagoniście, łatwiej też idzie im zrozumienie motywacji największego złoczyńcy. Podsumowując: cierpienie jest dobre, ale musimy uważać, żeby naprawdę nie przesadzić. W tym wypadku nie ma raczej złotego środka, bo każdy autor musi iść na własne wyczucie, ponieważ łatwo jest przekroczyć granicę zdrowego masochizmu, a przesadzonego użalania się nad bohaterem.
Pamiętajcie, proszę, że opowiadanie nie może składać się tylko z jednego czynnika: chwile szczęścia, radości czy po prostu monotonii również są naprawdę dobre, a przede wszystkim: przydatne oraz naprawdę potrzebne, aby nadać postaciom cechy prawdziwych ludzi.
Jest naprawdę wiele rzeczy, które mogłabym teraz poruszyć: planowanie, tworzenie bohaterów, miast i całej reszty, ale zajęłoby mi to dobre piętnaście (jak nie więcej) stron, zmieniając ten krótki felieton w coś na kształt książki lub pełnoprawnego poradnika. Poniżej postaram się więc wytłumaczyć Wam te naj-naj-najważniejsze punkty, wymagane wręcz podczas prób pisania. Bo, widzicie, to nie jest tak łatwe, że o: otwieramy dokument i piszemy. O nie. Za tym stoi cała anatomia planowania, rozpoczynająca się na czymś tak niepozornym, jak wygląd bohatera, kończąc na złożonej magii jego umysłu oraz zachowań. 

To trzeba mieć na uwadze, zanim zacznie się tworzyć:

  • Kreację postaci, aby od początku ułatwić sobie pisanie.  Według mnie, kreacja postaci jest jedną z najbardziej wyczerpujących rzeczy. Trzeba mieć pomysł i widzieć wszystko: wygląd naszego bohatera, jego typowe odzywki, wady, zachowanie, nawyki, sposób w jaki się porusza, czy nawet je. Gdy jednak przebolejemy tę część, pisanie powinno pójść jak z płatka. Bohater sam wczuje się w opisywaną sytuację, reagując w swój mniej lub bardziej wyjątkowy sposób. Tu rzuci anegdotą, tam parsknie, chociaż sytuacja wymaga grobowej ciszy. Po prostu: swoim brakiem perfekcjonizmu odbiega od normy. Nie jest taki, jak wszyscy. 
  • Połączenie przyczynowo-skutkowe, bo żadna historia nie będzie wiarygodna, jeśli wydarzenia odbędą się — za przeproszeniem — z dupy. Jeśli Wasz bohater utracił kogoś bliskiego, logiczne jest, że musi przejść żałobę. Nie powinien więc następnego dnia wrócić do szkoły i udawać, że nic się nie stało. Istnieje oczywiście opcja tego, iż tak po prostu odrzuca od siebie żal, ale mimo wszystko warto jest wspomnieć powyższe wydarzenie, dodając, że cierpi wewnętrznie. Po prostu nadmieniać, że coś takiego miało miejsce i że uśmiercenie tamtej postaci miało głębszy sens. 
  • Charakter bohatera, a jego reakcja, aby mimo wszystko sprawnie wyjść z opisywanej sytuacji, nie strzelając sobie w kolano. Często spotykam w opowiadaniach postacie, które z pozoru są odważne, a w ryzykownej sytuacji mimo wszystko kruszą się niczym małe dzieci. Pod odpowiednią presją emocjonalną: jasne, mogą w końcu pęknąć, ale do tego punktu, którego kropla przelewa szalę goryczy, trzeba jakoś dojść. Drobne niepowodzenia, kilka żali i dramatów, które razem zniszczą naszą postać: tak, to jest wiarygodne, ale pamiętajcie, że jeśli od samego początku kreujecie bohatera na kogoś pewnego siebie oraz silnego, nie może zmienić się bez żadnej przyczyny. A skoro o tym mowa...
  • Pewność tego, co się robi, ponieważ czasem po prostu trzeba udawać, nawet jeśli to wierutne kłamstwo. Ten punkt jest przeznaczony do wszystkich twórców mojego pokroju, bo chociaż na swoim koncie mam już jedno wydanie, kilka opowiadań oraz rozpoczętą książkę, często cierpię twórcze katusze, ponieważ nie wierzę w to, że moje teksty faktycznie się do czegoś nadają. Inni widzą w nich to co dobre, chwalą (czasem oczywiście krytykują, bo to normalne, ale nadal nie wylewają na niego wiadra pomyj), więc gdzie leży problem? Ano w tym, że czasem autor nie umie uwierzyć w to, co robi. Bo przecież lepiej jest sobie ponarzekać, wzruszyć ramionami i wrócić do oglądania serialu. Lekcje się nie odrobią same, nowy film nie obejrzy się sam, a pisanie przecież nie ucieknie, może za miesiąc mi się zachce, może właśnie za miesiąc będą na tyle pewny/a swojego pomysłu, aby konsekwentnie przelać go na papier?
     Nieprawda. Tutaj musimy pobudzić w sobie impuls, który od samego początku wmawiał nam, że pomysł, który kiełkuje w głowie, ma potencjał. Bez względu na to, jak bardzo schematyczny: wyjdzie z niego coś dobrego, ponieważ w połączeniu ze stworzonymi przez nas postaciami, z wizerunkiem miejsca, dodającego uroku i nakreślającego nasz twór, końcowy owoc, czyli nasze opowiadanie, stanie się soczyste, wiarygodnie przepyszne oraz niesamowicie wyjątkowe. 
Wystarczy po prostu uwierzyć w siebie i swój pomysł: to tylko tyle i tyle. 


_____________
W poście wykorzystano zdjęcia stockowe. 


20 komentarzy:

  1. Ciekawy wpis i jakże prawdziwy. Ja mam za sobą kilka prób pisarskich, ale brak mi wytrwałości i motywacji, zwłaszcza kiedy czytam to co napisałam i widzę jak złe to jest ;).

    OdpowiedzUsuń
  2. Podzielam zdanie, co do jakości tekstu napisanego przez Kasię :) (na marginesie, nieśmiało dodam, że na jej blogu z kolei znajduje się post gościnny mojego autorstwa). Natomiast, osobiście wydaje mi się, że taki rodzaj samokrytyki to nieodłączna domena twórcy niezależnie od dziedziny. I dobrze, bo dzięki temu nie spoczywamy na laurach :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jednak wolę zdecydowanie zgłębiać historie napisane przez innych. Sama chyba nigdy nic nie napiszę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznam, że kiedyś bardzo dawno pisałam wiersze... Teraz czasem zdrzy mi się pisać osobiste życzenia dla najbliższych

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeżeli czujesz w sobie talent to pisz, pisz, pisz u mnie jego brak.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny wpis. Jestem pod wrażeniem.
    Mam jedną książeczkę napisaną ale nie wydaną.
    powodzenia w pisaniu

    OdpowiedzUsuń
  7. Pisanie artykulow a tworzenie powiesci to kompletnie inne sprawy. Tego pierwszego mozna sie nauczyc, do teog drugiego trzeba juz miec talent.

    OdpowiedzUsuń
  8. Moje marzenie to napisać coś dłuższego na takiej prawdziwej maszynie do pisania!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawy artykuł. Dzięki niemu można poznać, pisanie "od kuchni".

    OdpowiedzUsuń
  10. Interesujący artykuł. Widać, że znasz się na pisaniu.

    OdpowiedzUsuń
  11. w głowie mam czasem mnóstwo pomysłów na opowiadania ale jeszcze nigdy nie udało przelać mi się ich na papier, myślę, że to nie dla mnie, nie dla każdego :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawy wpis i przydatne rady. Przyjemnie się czyta, gdyż jest napisany prostym językiem.

    OdpowiedzUsuń
  13. Powodzenia! Pisz bo masz talent!

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo cenne rady. Niestety nie mam talentu ale może córka ma bogate słownictwo i coraz chętniej pisze opowiastki.

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo interesujący wpis i z cała pewnością cenne rady.
    Serdecznie pozdrawiam.
    www.nacpana-ksiazkami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny post, to wszystko jest naprawdę mądrze napisane
    eerie-world.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Ciekawy post i bardzo mądre rady.

    https://nacpana-ksiazkami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń